Rozdział 11
Budzik zadzwonił mi o 4 rano, tak
żebyśmy z Mileną zdążyli wziąłem kilka swoich rzeczy spakowałem na szybko do
torby, zszedłem na dół zrobiłem nam kanapki i poszedłem do siostry. Wszedłem
bez pukania, Mi jeszcze spała. – no pięknie muszę wziąć jej jakieś cichy. Tylko
jakie?- powiedziałem sam do siebie i zacząłem pakować wszystko co wpadło mi w
ręce. Kiedy wziąłem te potrzebne rzeczy obudziłem brunetkę
-Mi wstawaj…- powiedziałem, a
dziewczyna zaczęła otwierać opuchnięte od płaczu oczy
-Cześć …- wyszeptała
-Hej, mała jak się czujesz? –
zapytałem z troską
-Tak sobie - powiedziała lekko
ochrypnięta i wstała z łóżka. Zjadła kanapki, które nam przyszykowałem i
zrobiła szybką poranną toaletę ubrała się w to i wyszliśmy w drodze na lotnisko
usnąłem
* Z perspektywy Mi*
Jechaliśmy chyba całą wieczność
na to pieprzone lotnisko . siedziałam i robiła wszystko, żeby nie myśleć o
mamie, Austin usnął, a ja słuchałam muzyki. W pewnym momencie taksówka się
zatrzymała.
-Austin wstawaj jesteśmy na lotnisku-
zaczęłam budzić brata. Zapłaciliśmy taksówkarzowi i poszliśmy na odprawę była
godzina 4:30 w pewnym momencie dostałam sms’a od nieznanego mi dotąd numeru : „
uważajcie na siebie, my się zajmiemy tu wszystkim z dziewczynami do waszego
powrotu. + nie Mart się wszystko będzie dobrze, zawsze możesz na mnie liczyć.
Jak by coś to pisz. Harry xx” Kochany jest pomyślałam i mu odpisałam : „
Dziękuję. Wiem, że na pewno się ułoży, musi ! Mama nie chciała by, żebyśmy się
smucili. Dziękuję za wsparcie. Xx” odpisałam mu i schowałam telefon. Po kilku
minutach już startowaliśmy, postanowiłam, że sobie posłucham muzyki Austin
usnął – co On w nocy robił- pomyślałam i się do siebie lekko uśmiechnęłam.
chwilę jeszcze myślałam o tym skąd Harry wziął mój nr Tel. Ale byłam tak
zmęczona, że usnęłam. Ze snu wyrwał mnie głos stewardessy, żeby zapiąć pasy bo
zraz lądujemy. Obudziłam mojego braciszka i zrobiliśmy to o co prosiła kobieta.
Kiedy już wylądowaliśmy, czekaliśmy na Ojca, który miał po nas przyjechać. W
sumie nie musieliśmy długo czekać, bo od razu go zauważyliśmy. Wsiedliśmy do
auta w którym była Amelka pobawiłam się z małą i nim się spostrzegłam byliśmy
pod szpitalem, nagle tata się odwrócił i powiedział
-Dzieciaki, mama nie wygląda
najlepiej i nie chcę , abyście się jej wystraszyli. Ja już sami dobrze wiecie,
mamie już nie zostało dużo czasu, więc to jest czas na pożegnanie się z nią –
powiedział i każdemu Z nas popłynęła samotna łza. Wzięłam Am na ręce i
weszliśmy wspólnie do szpitala.
-Dzień dobry panie Sheey –
powiedziała jedna z pielęgniarek
-Dzień dobry – powiedział mój
ojciec i szedł dalej, a my spojrzeliśmy na niego
-Prowadziłem jej sprawę kiedyś –
powiedział idąc dalej . kiedy już doszliśmy weszliśmy do Sali. Mama wyglądała
strasznie na sam widok się popłakałam, ale Austin stał twardo i próbował
powstrzymać łzy. Podeszłam do niej i ją przytuliłam, wiem że sprawiało to jej ból,
ale nie mogłam wytrzymać. Tato z małą wyszli przed sale. I zostałam z nią sama
z Austinem . Chwile tam porozmawiali, ale nie słuchałam, Austin w końcu też się
popłakał, moja mama poprosiła go żeby wyszedł. Austin ucałował mamę i wyszedł z
Sali do taty i Am. Usiadłam koło mamy i wzięłam jej dłoń, która była strasznie
zimna.
-Mamoo…- powiedziałam przez łzy
-Posłuchaj mnie uważnie
Milenko..- powiedziała i na chwilę zamilkła, a ja przyglądałam się jej uważnie,
każdej jej rysie na twarzy. Każdego siniaka
-Milenko, chcę abyś to Ty zajęła
się Amelią. Żebyś ją wychowała jak swoją córkę . Już rozmawiałam o tym z ojcem.
On również przyznał mi racje, że ty się nadasz do tego najlepiej, a jak mała podrośnie powiesz jej prawdę,
oczywiście Austin będzie ci pomagał, ale to Ty będziesz miała prawa do małej. I
proszę cie opiekuj się Austinem, żeby nie robił żadnych głupstw. Ojcem również,
jeżeli będzie miał jakąś nową panią, to możecie ją traktować jak matkę, ale
obiecaj mi, że nigdy o mnie nie zapomnicie i że jeżeli odejdę, zawsze będziecie
szczęśliwi i beztroscy jak dotychczas, że się nie załamiecie…- powiedziała
cicho ledwie słyszalnie, a ja się zaniosłam płaczem i powiedziałam przez łzy .
-Obiecuję – a ona tylko się lekko
uśmiechnęła i powiedziała
-Dziękuję, kochanie zawsze będę
cie kochała pamiętaj- i usłyszałam głośne piszczenie jakiegoś przyrządu do
którego podłączona była mama. Do Sali od razu wbiegli lekarze, a mnie
wyprowadzili na korytarz. Wszyscy od razu mnie przytulili i zaczęli pocieszać.
W pewnym momencie z Sali wyszedł lekarz i powiedział słowo, które pozostanie mi
w pamięci do końca życia
-Przykro mi, ale nie udało się
jej uratować – i odszedł. Ja zaczęłam za nim biec i wrzeszczeć
-Czemu jej nie uratowaliście ?!
Czemu ?! Kurwa! Czemu…- powiedziałam i biłam pięściami lekarza. Pielęgniarki zaczęły mnie odciągać, zabrały
mnie do gabinetu i dały zastrzyk uspakajający.
Milena z rana :)
Amelka w Aucie :)
*******************
CZYTASZ KOMENTUJESZ !
świetny rozdział ;) i fajnie że często dodajesz
OdpowiedzUsuń